Od marca pandemia SARS CoV-2 pochłonęła już ponad milion istnień, przekraczając istotny próg psychologiczny w postrzeganiu zaraz. Obecny model przyswajania wiedzy głównie przez Internet, sprawia że dezinformacja ma się wyjątkowo dobrze i wiele osób przyswaja fałszywe dane o etiologii, patogenezie i epidemiologii, odrzucając tym samym wyniki prac naukowych.
Wiele osób, które nieufnie przyglądają się nowym badaniom nad Covid-19, jako argument przytacza nieustanne zmiany stanowiska środowiska naukowego. Rzecz w tym, że nie wynikają one z chęci manipulowania populacją, a po prostu dokładniejszym poznawaniem sposobu działania wirusa. Przeciętny człowiek nie zdaje sobie sprawy jak trudna, czasochłonna i mozolna jest praca mikrobiologa, który na poziomie molekularnym musi dokonywać sekwencjonowania RNA oraz analizy białek, przezeń kodowanych.
Powodem powstawania teorii spiskowych, które negują zdanie naukowców jest też konstrukcja psychiczna człowieka – Covid-19 stanowi coś nieznanego, i tak jak 650 lat temu Europę ogarniało zepsute powietrze, bo istnienie bakterii mogło być wówczas najwyżej głupim konceptem, tak dziś świat według wielu opanowały chipy, 5G, czy rząd światowy. Ukazuje to też jak bardzo współczesnym władzom brakuje wiarygodności. Zakłamania rządów państw, choćby w zakresie finansowym, obywatele ekstrapolują na kwestie zdrowia i tym samym świat nauki, który powinien swoją wiarygodność budować na autorytecie władz, staje się dla wielu częścią obłudnego aparatu opresji.